top of page

Jankosz 2014_foto Jakub Wittchen @ Oficyna

Born in Poland in 1981.

Aquarius.

Performer, visual artist, traveler and producer.

Graduated. Master of economic studies at the University of Lodz and bachelor of artistic education at dance faculty at Codarts in Rotterdam.

Implementing art projects combining visual art, performance and dance theater with live situations and places.

Primarily creating instant compositions performances.

Explorer. Movement theater solo performances and installations with video and photography, movement and live music.

Photographing journeys and moments.

Bike traveler.

 

 

Urodzony w Polsce w 1981 roku.

Wodnik.

Performer, artysta sztuk wizualnych, podróżnik i producent.

Ukończył studia ekonomiczne na Uniwersytecie Łódzkim oraz edukacje artystyczną na wydziale tańca w Codarts w Rotterdamie.

Realizuje projekty artystyczne wiążące sztuki wizualne, performance i teatr tańca z sytuacjami i miejscami.

Tworzy performatywne kompozycje w czasie rzeczywistym.

Eksplorer. Solowe spektakle teatru ruchu i instalacje z wykorzystaniem video, fotografii, ruchu i muzyki na żywo.

Fotografuje podróże i chwile.

Podróżuje rowerem.

 

 

 

 

 

 

Marta Kula o wywiadzie z Konradem w Łodzi w 2012 roku.

 

Nazywa rzeczywistość i to co robi w momentach krytycznych, czyli wtedy, gdy zostanie o to zapytany, albo gdy sam ma artykułować charakter swoich działań. Przyznaje, że o wielu określeniach dowiaduje się kiedy ktoś mu o nich mówi i nie zajmuje go definiowanie swojej roli na tle tendencji, kierunków, nurtów, przekrojów itp. Mimo wszystko jest elementem większej grupy młodych twórców. Jedni z nich mają za sobą kształcenie zagraniczne, inni nie. Bez dwóch zdań, przejrzyste jest też to, że realnie zmieniają i budują wizerunek tańca współczesnego w Polsce, działając w jednym czasie i w jednej rzeczywistości.

Konrad Szymański skoncentrowany na pracy w Łodzi, funkcjonuje obok głównej tendencji produkcyjno-spektaklowej kraju. Jego priorytetowym narzędziem – a nie, jak podkreśla, celem - jest improwizacja i to na niej buduje swoją linię komunikacji z widzem. Ponieważ nie zajmuje go przestrzeń teatralna, słowo „spektakl”, „przedstawienie”, nie jest polem reprezentacji dla tego co robi. Nie interesuje go poetyka scenicznej narracji, budowanie świata osobnego, odwołującego się do tego co było i wreszcie stawiającego pytania na temat przyszłości.

 

„Jako twórca i tancerz bazuję na intuicji i pozwalam sobie na to. Chwytam się różnych narzędzi, różnych inspiracji dla zrozumienia swoich doświadczeń. Interesują mnie momenty stawiania ludzi bezpośrednio przed czynem dokonanym, przed czymś co zjawia się w danej chwili. To ma być coś, co ich przerasta i prowokuje do aktywnego odbioru. Czekam na reakcję, kiedy uda się kogoś schwytać za jego teraźniejszość. Teatr dramatyczny bazuje na tematach z przeszłości i odtwarza je w relacji do teraźniejszości. Następuje przesunięcie czasowe na linii przeszłość – przyszłość. Dla mnie ważniejsza jest teraźniejszość. W ten sposób jestem poza światem odwoływania się do uznanych dzieł.”

 

Początki drogi artystycznej Szymańskiego związane są z tańcem towarzyskim. Dziesięcioletni trening tej jednej techniki stał się ruchowym alfabetem oraz pierwszym, kluczowym i ciągle obecnym w jego ruchowej świadomości doświadczeniem. Baza skodyfikowanych ruchów, ustalonych pozycji i sztywnych, skończonych reguł, zweryfikowała się później podczas pierwszych, warsztatowych poszukiwań spoza tej techniki. Wreszcie edukacja w Rotterdamskim Codarts Dance Academy oraz kontakt z Michaelem Schumacherem i Julianem Hamiltonem skierowały Szymańskiego w zupełnie inne rejony ruchowe. Przez taniec towarzyski, następnie krótki epizod baletowy (Opera Szczecińska), dotarł wreszcie do jednej z najbardziej otwartych form doświadczenia ruchowego jaką jest działalność performatywna. Trudne do uchwycenia efekty pracy, anatomicznie związane z miejscem kreacji, ulotność i „zdarzeniowość” są już w tym momencie jego znakiem rozpoznawczym. Właściwie pozostaje jedynym twórcą i tancerzem młodego pokolenia funkcjonującym w takim charakterze. Szymański szuka swojego miejsca w kooperacjach jednorazowych o zupełnie innej specyfice organizacyjnej niż spektakle.

Początek jego drogi twórczej był jednak zaznaczeniem swojej obecności w spektaklach autobiograficznych, wspominając Solo 0.6, czy Inevolutionary. Właśnie wtedy wpisuje się w nurt „pokolenia solo”. Teraz określa taki etap jako naturalny dla wyodrębnienia siebie, swojej myśli ruchowej i wrażliwości. Widzi też następne stadium.

 

„Myślę że jesteśmy zaraz przed momentem gdy zaczną się nawiązywać między nami kontakty. W moim przekonaniu jesteśmy pierwszym pokoleniem, które w jakiś sposób usystematyzuje rzeczywistość taneczną; przez wprowadzenie świeżych form tanecznych oraz nowego spojrzenia na rozwój tańca w Polsce, stworzy punkty odniesienia na których będzie można budować dalej. To w pewnym momencie okrzepnie i opadnie w swoich strukturach, ale trzeba na to cierpliwie poczekać. Wtedy zacznie przyjeżdżać więcej ludzi do takiej rzeczywistości jaką znają.”

 

Wracając jednak do produkcji solowych, oba spektakle już wtedy zapowiadały, że Szymański nie jest twórcą dla którego scena i inscenizacja są przedmiotem zainteresowania. Były to formy otwarte, oparte na improwizacji z elementami kompozycji, nie budujące odniesień do teatralności. Już wtedy widz mógł doświadczyć, że chodzi tu o szeroko pojętą komunikację za pomocą ruchu, który ma być adekwatny do aktualności, komunikujący się z widzem ”tu i teraz” i od tej wymiany zależny. Nie ma być osadzony w scenicznej fikcji, ale w realności, w otoczeniu naturalnym dla każdego widza. On z kolei zaczyna być aktywnym uczestnikiem i kreatorem sprowokowanym do podejmowania wyborów. Wobec tego wkomponowanie w narrację spektaklową w oczywisty sposób ograniczało możliwość permanentnego procesu. Determinująca struktura szybko wyczerpała swój potencjał i sprowadziła ruch ze sceny na rzecz działań typu site-specific, czy do miejsc nie związanych z tańcem (np. galerie, muzea).

Świetnym tego przykładem jest zrealizowana w Schiedam NL instalacja Live BOX.

Widz przez 6 godzin miał do wyboru sposób obserwacji wykonywanego przez Szymańskiego ruchu, który był zamknięty w sześcianie z wyciętymi w ściankach prostokątnymi otworami – wizjerami; każdy z nich innej wielkości, na innej wysokości, niektóre z kolorowymi przesłonami. Drugą drogą śledzenia ruchu była możliwość oglądania projekcji video przekazującej kompletny obraz z wnętrza sześcianu.

 

„Głównym motywem było sprowokowanie widza do aktywnego odbioru, do wyboru, do przekraczania granic, do wzbudzenia ciekawości, spróbowania innego typu percepcji. To był gotowy pomysł do realizacji, a nie jakieś poszukiwanie, proces. To ostatnie należało bardziej do widza niż do mnie. Ciekawa była dla mnie obserwacja jego wyboru. Inną postawę trzeba przyjąć gdy się ogląda video, a inną gdy trzeba zdecydować gdzie spojrzeć, który obiektyw wybrać. Trzeba większej aktywności, także ruchowej. Trzeba się przypatrzeć, skupić energię całego ciała na jednym wizjerze.”

 

Live BOX był starannie sprecyzowany od strony wykonawczej, jednak ostateczny kształt instalacji powstawał dzięki aktywności widza (uczestnika?). To on stawał się twórcą tego co zobaczył, miał absolutny wpływ na proces percepcji – jego czas trwania, intensywność i zmienność. Prowokowanie o które Szymańskiemu chodzi najbardziej, znalazło tu idealną „obudowę” formalną, pozostawiając przestrzeń interpretacji otwartą, całkowicie subiektywną, ale też bezpieczną, spokojną i nieinwazyjną, co stoi w opozycji do tego z czym często kojarzą się działania performatywne. Pomysłodawca Live BOX, mimo, że określa to co robi słowem „performance”, wchodzi w dialog z publicznością uważnie. Według niego znaczenie tego słowa dziś oznacza także formy hybrydowe, których narzędziem nie zawsze jest prowokacja posługująca się szokiem, docieraniem do bolesnych granic przyswajalności. Performance zmienia się bezustannie i w związku z istniejącą nomenklaturą dotyczącą działań związanych z tańcem, właśnie to określenie wydaje się być dla jego twórczości najbardziej adekwatne.

 

Działania z którymi mamy do czynienia w ostatnim czasie nie są już tak konkretne i formalnie domknięte jak powyższe. Kieruje nimi konceptualna dyskusja o ruchu, tańcu i sztuce w ogóle. Tematyka nie jest starannie zaplanowana, a wynika raczej z konsekwencji działania, z momentu, zbiegu okoliczności. Gdy przyjrzeć się akcjom Meeting Point, czy Perforn TU, docieramy do konfrontacji z codziennością, powszedniością, funkcją sztuki i jej obecnością w świadomości widza. Tak bardzo potrzebna, jak zaznacza Szymański, wymiana twórcza, staje się możliwa w wydarzeniach otwartych, na wskroś improwizowanych, których ostateczny efekt jest zawsze jednorazowy zarówno dla widza, jak i dla performera. Ruch staje się elementem codzienności, sam dla siebie będący często nieuświadomioną wartością. Może być tak samo komponowany jak język werbalny, a więc dotyczyć wszystkiego dookoła, być „nowomową” ruchową. Meeting Point wiąże się z przestrzenią Łodzi, rodzinnym miastem Szymańskiego. Postindustrialny wizerunek Łodzi jest mu najbliższy i najbardziej inspirujący. Sam przyznaje, że wyjeżdżając za granicę miał w sobie impuls do powrotu i nie brał pod uwagę żadnego innego miejsca. Tu się czuje u siebie i to, co go otacza jest mu najbliższe. Punkty spotkań są zazwyczaj w innym niż dotychczas miejscu i są kooperacją nie działających do tej pory ze sobą twórców różnych dziedzin sztuki. Perforn TU z kolei jest związane z doświadczeniami podróży Szymańskiego. Skierowane jest wyłącznie na impuls wiążący się z momentem, przestrzenią i czasem konkretnego miejsca w którym się znajduje.

 

„TU odnosi się do MIEJSCE / TERAZ. TU powstaje w momencie okoliczności w relacji do miejsca / czasu / odbiorcy / uczestników / performera/ów. Kierunek wyznacza drogę, na której dzieje się performance ruchu / tańca / dźwięku / obrazu.”

 

Jest więc osobistym doświadczeniem twórczym całkowicie nieprzewidywalnym, powstającym w miejscu które aktywizuje ruchowo i intelektualnie. Szymański przechodzi płynnie z ruchu oczywistego (związanego z codziennymi czynnościami) do nieoczywistego i niefunkcjonalnego. Dyskutuje z granicami które zwykło się przyjmować do rozumienia działań związanych ze sztuką. Jest ona dla niego elementem codzienności i w taki sam sposób dzieli się nią z otoczeniem. Kwestionuje bariery jakie przez lata stwarzała sztuka, unaocznia je i poddaje pod refleksję. Rezygnując z nich uświadamia, jak blisko człowieka jest sztuka i jak jej rola funkcjonuje w świadomości społecznej.

Konrad Szymański ciągle rozpoznaje środowisko łódzkie, uczy się go i obserwuje proces twórczy jaki z tego wynika (ostatnio zrealizował projekt warsztatowy ZLUDZENI). Pozostaje też w kontakcie z partnerami z Holandii, korzystając stale z kooperacji zagranicznych. Łódź jest miejscem o tyle inspirującym, co – z wielu różnych względów – bardzo trudnym. Pozostaje więc z zainteresowaniem obserwować w którą stronę pójdzie konkretyzowanie dziś nadal jeszcze poszukującej postawy Szymańskiego.

 

bottom of page